Decyzją Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej do działań ratowniczych związanych z usuwaniem skutków nawałnic zadysponowane zostały siły i środki z różnych regionów Polski, w tym z terenu województwa zachodniopomorskiego.
Na podstawie dyspozycji otrzymanej z Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa w Szczecinie w dniu 12 sierpnia 2017 roku tuż po 1 w nocy, z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Drawsku Pomorskim do usuwania skutków nawałnicy zadysponowane zostały 2 zastępy, których obsadę stanowiło 7 strażaków.
W sposób szczególny w mediach relacjonowano dramat harcerzy z obozu w okolicach miejscowości Suszek w powiecie chojnickim.
W wyniku anomalii pogodowej śmierć poniosły tam 2 harcerki, a kilkanaście innych osób doznało obrażeń ciała.
Poważnym problemem, z jakim przyszło się tam zmierzyć ratownikom był brak możliwości dojazdu do obozowiska, ewakuacji osób poszkodowanych oraz pozostałych uczestników obozu.
Funkcjonariusze Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Drawsku Pomorskim w pierwszej chwili zadysponowani zostali do Człuchowa.
Około godziny 4 nad ranem, po dotarciu w wyznaczone miejsce koncentracji otrzymali polecenie wyjazdu do Chojnic, tam po stawieniu się w siedzibie Komendy Powiatowej PSP w Chojnicach około godziny 4 nad ranem otrzymali zadanie dotarcia, udzielenia pomocy i ewakuacji uczestników obozu harcerskiego w Suszku.
W związku z nieznajomością terenu, trudnymi warunkami terenowymi oraz brakiem łączności telefonicznej i radiowej, wyznaczony został funkcjonariusz KP PSP Chojnice, który częściowo przejezdnymi drogami doprowadził 2 zastępy z KP PSP Drawsko Pomorskie oraz 3 zastępy Ochotniczych Straży Pożarnych w okolice miejscowości Lotyń.
Tam na przeszkodzie stanęły im powalone na drodze drzewa.
Strażacy przybyli na miejsce średnimi samochodami ratowniczo – gaśniczymi niezwłocznie przystąpili do torowania przejazdu, samochodom terenowym z KP PSP Chojnice i KP PSP Drawsko Pomorskie udało się przedrzeć polami, łąkami i mokradłami na odległość ok. 400 metrów od obozowiska.
Tam strażacy zastali osoby cywilne, które przy pomocy prywatnych pilarek do drewna usuwały powalone drzewa z drogi dojazdowej prowadzącej do obozu.
Strażacy widząc skuteczność prowadzonych przez nich działań i zaangażowanie dużej ilości osób w torowanie drogi postanowili pieszo przedostać się do obozowiska.
Przedzierając się pomiędzy setkami powalonych i poskręcanych drzew po chwili, tuż przed 6 rano dotarli do miejsca, które jeszcze kilka godzin wcześniej tętniło życiem i radością.
Dramat, niedowierzanie i szok w pierwszej chwili uderzyły w przybyłych na miejsce zdarzenia ratowników - na rozmyślanie, strach czy żal nie było jednak czasu.
Trzeba było jak najszybciej ocenić stan osób poszkodowanych, ustalić kolejność ewakuacji i przetransportować osoby poszkodowane do szpitala lub w miejsce bezpieczne.
Po dokonaniu oceny sytuacji podjęta została decyzja o próbie transportu do szpitala najciężej poszkodowanych osób.
Trójkę dzieci umieszczono w samochodzie SLRR Nissan Pickup z KP PSP Drawsko Pomorskie, kolejne trzy w samochodzie z Chojnic i tą samą drogą postanowiono przetransportować je do szpitala.
Pomimo ekstremalnie trudnych warunków terenowych sztuka ta się udała i po pewnym czasie pierwsi poszkodowani harcerze trafili do szpitala w Chojnicach.
Średnie samochody ratowniczo – gaśnicze, które utknęły w okolicach Lotynia również podjęły próbę przejazdu polami i łąkami.
Niestety z uwagi na ciężar pojazdów oraz bardzo podmokły teren zakopały się.
Najdalej dotarł GBA 2/16 Steyr z KP PSP Drawsko Pomorskie, lecz do obozu strażakom zostało jeszcze około 1,5 kilometra.
Ratownicy nie tracąc casu na próby wydobycia pojazdu wyciągnęli ze skrytek wszytko, co w tamtej sytuacji było niezbędne – pilarki, łańcuchy, olej, paliwo no i zestaw do udzielania kwalifikowanej pierwszej pomocy.
Zostawili pojazd na polu i pieszo, brodząc po kolana w błocie przedzierali się w kierunku obozowiska.
Po dłuższej chwili dotarli na miejsce.
Ogrom tragedii, cierpienie dzieci i nieprawdopodobny widok niczym z amerykańskich filmów nie mógł jednak ich sparaliżować – w tej właśnie chwili do obozu dotarł przecież pierwszy sprzęt ratowniczy umożliwiający zaopatrzenie ran czy też zabezpieczenie poszkodowanych na noszach.
Strażacy z KP PSP Drawsko Pomorskie natychmiast przystąpili do udzielania pomocy ofiarom nawałnicy.
Nie było to łatwe - jedna torba, jedne nosze, kilka szyn, kilka kołnierzy, a oczekujących na pomoc więcej jak ratowników.
Widząc skuteczność podjętych przez samochody z KP PSP Chojnice i KP PSP Drawsko Pomorskie działań, zapadła decyzja by na miejsce tragedii w Suszku skierować więcej lekkich pożarniczych samochodów terenowych.
Pojawiły się też terenowe radiowozy policyjne oraz prywatne pojazdy, którymi sukcesywnie wywożono dzieci bezpośrednio do szpitala lub do Lotynia, gdzie utworzono polowy punkt segregacji poszkodowanych.
Takich kursów strażacy z Drawska Pomorskiego wykonali 12 wywożąc blisko 40 dzieci z rejonu tragedii.
Dodatkowe siły i środki dotarły na miejsce tragedii w Suszku po około 3 godzinach. Łącznie pracowało tam około 6 lekkich pożarniczych pojazdów terenowych, które wywoziły dzieci.
Po ewakuacji obozowiska przystąpiono do usuwania powalonych na namioty drzew w jednym z nich odkryto kilkunastoletnią dziewczynę, która przygnieciona przez drzewo poniosła śmierć na miejscu.
Po chwili natrafiono na drugą ofiarę, która uciekając z obozowiska została zabita przez upadające drzewo.
Po zakończeniu działań na terenie tragicznie doświadczonego obozu harcerskiego w Suszku przyszedł czas na chwilę odpoczynku.
Strażacy z KP PSP Drawsko Pomorskie za zgodą Pomorskiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej udali się do siedziby KP PSP Chojnice by, choć na chwilę zregenerować siły, coś zjeść, napić się, napisać sms do żony - że są cali, lecz nie wiadomo, kiedy wrócą do domu – wcześniej nie było przecież na to czasu.
Odpoczynek ten nie trwał jednak zbyt długo.
Już po kilkunastu minutach drawscy strażacy przystąpili do usuwania 4 powalonych na zabudowania drzew, udzielali też pomocy ofierze wypadku komunikacyjnego w okolicach Chojnic, gdzie samochód osobowy czołowo uderzył w drzewo.
Ciężko wyobrazić sobie ogrom tragedii, której czoła musieli stawić strażacy z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Drawsku Pomorskim.
Jedno jest pewne, ryzykując własnym życiem i zdrowiem podjęli heroiczną próbę ratowania poszkodowanych harcerzy - jak się okazało skuteczną.
Strażacy ci to doświadczeni funkcjonariusze, którzy na przestrzeni lat służby zmagali się z wieloma dramatami – pożarami, wypadkami, utonięciami czy też powodziami.
Zawsze dawali radę i wracali do jednostki cali i zdrowi, ze świadomością tego, że zrobili więcej niż można było zrobić.
Tak też było i tym razem – dali radę, choć ślad na ich psychice zostanie do końca życia.
Każdy funkcjonariusz wstępując do służby w Państwowej Straży Pożarnej ślubuje „…być ofiarnym i mężnym w ratowaniu zagrożonego życia ludzkiego i wszelkiego mienia - nawet z narażeniem życia…”.
Jak widać te słowa to coś więcej niż formalność - to przysięga, z którą wyraźnie wyrytą na sercu tysiące strażaków w kraju każdego dnia przystępuje do służby.
Na szczególne słowa uznania zasługują również pozostali funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Drawsku Pomorskim.
W chwili, gdy zachodziła potrzeba odtworzenia gotowości bojowej jednostki nikt nie zadawał głupich pytań - strażacy dobrowolnie stawiali się na służbę przerywając niekiedy urlopy wypoczynkowe, a była przecież 2 w nocy.
Sytuacja wymagała natychmiastowej reakcji i taka była – spontaniczna i natychmiastowa.
Odnosząc się do dramatycznych zmagań w Suszku zauważyć należy, iż zadysponowani tam strażacy z KP PSP Drawsko Pomorskie w dniu 27 lipca br. brali udział w ćwiczeniach taktyczno – bojowych na terenie Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych Drawsko.
Jednym z epizodów ćwiczeń, z którym się zmagali była faktyczna ewakuacja obozu harcerskiego z obszarów leśnych.
Wówczas drogą lądową ewakuowano 86 harcerzy a kolejne 18 osób przy pomocy łodzi ratowniczych.
Oczywistym jest fakt, iż żadne ćwiczenia nie są w stanie w pełni przygotować ratownika do działań, ale jak widać nabywane w nich doświadczenie i umiejętności dają efekty w takich właśnie dramatycznych chwilach.
Text: kpt. Andrzej Podolak
Foto: KP PSP Drawsko Pomorskie